niedziela, 15 marca 2015

Z cyklu: złote mysli mojej Księżniczki

Ostatnio dużo mówi się o szczepieniach i gromy rzuca się w stronę rodziców, którzy decydują się nie szczepić dzieci. Argumentem przeciwko tym rodzicom jest ponoć zagrożenie, jakie niosą ich dzieci pozostałym, szczepionym dzieciom. Oczywiście od razu nasuwa się pytanie, jak to jest w takim razie z tym szczepieniem, skoro nie chroni?

Ja na ten temat nie będę się na razie wypowiadać. Ale nasze dzieci usłyszały naszą z M dyskusję o szczepionkach i nuż wypytywać - zwłaszcza Tusia - co to za choroby krążą po swiecie, a przed którymi mają chronić szczepionki. Z niewiadomych powodów największe wrażenie na niej zrobiła odra. Musielismy jej wyjaśniać, co to za choroba, jak się objawia, dlaczego jest groźna.....

Kilka dni później nowy członek naszej rodziny, swieżo urodzony mój siostrzeniec, został zatrzymany w szpitalu z powodu zapalenia płuc. Martwilismy się wszyscy bardzo, ale staraliśmy się nie tracić ducha i wierzyć, że z każdym dniem będzie coraz lepiej z dzidziusiem. Natalcia postanowiła również pocieszyć siebie i nas, i pełnym powagi głosem powiedziała: "całe szczęście, że to nie ta...no....wisła"

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz