poniedziałek, 14 kwietnia 2014

Na Wielki Tydzień

Jak co roku, Filharmonia Wrocławska w Wielką Środę, poprzedzającą Triduum Paschalne zachęca do wielkotygodniowej zadumy, przy muzyce jednej z Pasji bachowskich. W tym roku będzie to Pasja wg Św. Jana.
Można powiedzieć, że Wielki Tydzień to międzynarodowy festiwal  muzyki pasyjnej. Dziś cały dzień w II programie PR możemy słuchać tradycyjnej muzyki różnych stron świata komponowanej na okoliczność Niedzieli Palmowej.
A ja, odkąd zaczęłam prowadzić bloga poświęconego głównie książkom, zauważyłam, że czy piszę o muzyce, czy o dzieciach, czy nawet o polityce, wszystko sprowadza się do polecenia jakiejś książki, do polemiki z inną, recenzji następnej, konieczności zakupienia jakiejś nowej pozycji etc.... I tak tuż przed Wielkim Tygodniem skończyłam czytanie wywiadów z kompozytorami, które przeprowadziła Agnieszka Lewandowska - Kąkol, a którą zatytułowała "Dźwięki, szepty, zgrzyty" (wyd. Fronda 2012). Znajdziemy tam zapis rozmów z takimi indywidualnościami jak Jerzy Maksymiuk, Elżbieta Sikora, Krzesimir Dębski Paweł Mykietyn i wielu innych.

Moją największą sympatię wzbudziła Bernadetta Matuszczak i Michał Lorenc. Pani Bernadetta Matuszczak wydała mi się taką stuprocentową kobietą, pełną rozterek emocjonalnych, problemów z wyborem drogi życiowej, a jednak tak nietuzinkową, szalenie sympatyczną osobą.
Natomiast Michała Lorenca znam odkąd usłyszałam muzykę do filmu "Bandyta". "Znam" to oczywiście znaczy, że bardzo dobrze kojarzę jego nazwisko i oglądam filmy, do których on pisał muzykę. A jednak dopiero w tej książce znalazłam więcej informacji na jego temat, bo przekazanych bezpośrednio od niego. Wprawdzie bardzo mnie zdenerwował swoimi wywodami, jak to nas dzieli przepaść między chociażby Anglikami, bo oni potrafią świetnie się bawić na koncertach muzyki symfonicznej a u nas sztywny kołnierz. Pan Michał miesza moim zdaniem dwie zupełnie inne sprawy. Mówi, że nie ma w Polsce zupełnie promocji muzyki, a muzyki filmowej w szczególności, a na przykład w Hyde Parku puszczają muzykę Elgara i 2 miliony osób przychodzi tam posłuchać. A u nas między innymi u Moniuszki są fantastyczne tematy, nie odbiegające od światowej czołówki, a nikt nie wyobraża sobie zagrania ich na stadionie narodowym.
No więc panie Michale, ja się pytam - to jest wina tak zwanych zwykłych ludzi, czy może jakichś decydentów? Skąd ta pewność, że nikt nie poszedłby posłuchać muzyki na stadion narodowy?
Owszem, jest teraz tak, że w Polsce spędza się ludzi na stadiony na piłkę nożną, a na wydarzenia kulturalne nie. Sama pisałam o tym, jak w pierwszą niedzielę Wielkiego Postu ja jechałam do pustej niemal filharmonii, mijając po drodze tłumy śpieszące na mecz....W mieście festiwalu Vratislavia Cantans, festiwalu Musica Polonica Nova , Jazz nad Odrą....
Jakie elity, takie społeczeństwo. Ja nie zrzucałabym wszystkiego na ludzi. Ludzi w większości zupełnie bezbronnych i bezradnych.
Błądząc z sentymentem po sieci, przygotowując się - również muzycznie - do przeżycia Wielkiego Tygodnia, trafiłam na to nagranie. Michał Lorenc i sopran Olgi Szyrowej.

Jeśli nie macie czasu, to chociaż to.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz