piątek, 4 kwietnia 2014

Dobro rekolekcji

W tym roku rekolekcje prowadził w mojej parafii ksiądz Ryszard Winiarski. Notka biograficzna księdza, którą można przeczytać tu: http://kultura.lublin.eu/osoby,1,145,Ksi%C4%85dz_Ryszard_Winiarski.html?locale=pl_PL jest już zdezaktualizowana.

Ksiądz Winiarski gościł u nas we Wrocławiu po raz drugi, w ubiegłym roku bowiem, z okazji dziesięciolecia parafii zamiast rekolekcji mieliśmy misje, które też prowadził on. Tak go poznaliśmy.

Gdy stanął na ambonie w ubiegłą niedzielę, miałam wrażenie, że to mój dobrze znajomy ksiądz. Uczestniczyłam bowiem w misjach i jego homilie i osobowość zrobiły na mnie duże wrażenie. Z kilku powodów, a jednym z nich jest to, że ksiądz Winiarski pochodzi z moich rodzinnych stron, ze wschodu Polski, zwanej czasem pogardliwie Polską B. Ja kocham  tę Polskę B dużo bardziej niż tak zwaną Polskę A i mieszkając już długo w  A z każdym rokiem tęsknię coraz bardziej za B. To w B czuję się jak u siebie, z B mam wspólny język. I językiem tym posługuje się również ksiądz rekolekcjonista. Czym charakteryzuje się ten język? Nie umiem powiedzieć, dość, że umiem rozpoznać ludzi nim się posługujących, nawet jeśli spotkamy się gdzieś na końcu innego świata.

Ksiądz wszedł na ambonę i zapytał, co u każdego z nas zmieniło się przez ostatni rok. Bo u niego wiele. Dostał sms od przełożonego z prośbą o przybycie i na spotkaniu tym dowiedział się, że został proboszczem. Proboszczem zabitej deskami, ubogiej i przez świat zapomnianej wioszczyny znajdującej się na granicy polsko ukraińskiej.

Propozycję przyjął i mówi, że ma coś, czego nikt mu nie zazdrości.
To wielkie szczęście mieć coś, czego nikt nie chce, nikt nie zazdrości. To wyjątkowy dar.

Czy ty masz coś, czego nikt ci nie zazdrości? Masz, to ciesz się, bo to dar. Tylko twój i nikt ci go nie zabierze.

Tak mówił on, ten proboszcz i potem słuchałam jego kolejnych homilii, wszystkie były wspaniałe, zostawiły ślad i spowodowały pewną delikatną, ale ważną zmianę w moim życiu - taką od razu namacalną.

Natomiast ta refleksja z powitalnego wystąpienia rekolekcjonisty nadal jest we mnie i nadal nad nią pracuję. To niewyobrażalne, jak jedno zdanie może działać na człowieka.



Ksiądz Ryszard Winnicki jest autorem wielu publikacji i książek. Zakupiłam dwie, bo tylko dwie na razie przywiózł. Jest to "Echo Ewangelii" cz. 4 i wybór wierszy "Przypowieść zwana życiem".

Jeszcze nie czytałam pierwszej, natomiast wiersze już częściowo tak. Ksiądz, dając mi tę książkę powiedział: "to są inne wiersze niż wszystkie" i ja już wiem, co miał na myśli.
Posłuchajcie na przykład tego:

Anioły

Pochowały się
anioły
pozwijały
ciepłe skrzydła
nie chcą chodzić
już do szkoły
nauka im zbrzydła
już przestały
się czerwienić
już się wstydzić
nie chcą
niebo ich
to stos płomieni
umarło w nich
dziecko
już wracają
coraz później
zasypiają
bez pacierza
wielki obraz
pełen bluźnierstw
myśli ich
przemierza
już przestały
cicho marzyć
wszystko chcą
od zaraz
chcą rysunków
tatuaży
i brać udział
w czarach
już przestały
bajki czytać
bajka dla nich
wszystko
z matką rozmów
zdarta płyta
z ojcem
słuchowisko
już jak wielcy
podglądacze
widzieli za dużo
nie znajdując
sensów znaczeń
pewnie
to powtórzą
już się bawią
w chowanego
lecz to
nie zabawa
wolna chata
wóz starego
alkohol i trawa
już nie bawią się
w doktora
za to w miłość
często
kiedy poczną
w snach bachora
nazwą go
totalną klęską
już zmęczeni
zniewieściali
podrażnieni
słabeusze
wcześnie szanse swe
przegrali
teraz grają
o swe dusze

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz